Badanie cech układu oddechowego współczesnych krokodyli i ptaków pozwoliło naukowcom z University of Utah ustalić przyczynę największego w całej historii masowego wymierania organizmów żywych naszej planety 251 milionów lat temu. Według kierownika pracy, profesora Colina Farmera, w tym okresie gwałtowny spadek zawartości tlenu w powietrzu nastąpił w atmosferze ziemi, pisze AMI-TASS.
Z kolei brak tlenu powstał w wyniku gigantycznych erupcji prehistorycznych wulkanów na terytorium współczesnej Syberii. W wyniku globalnej katastrofy ekologicznej wymarło 95% gatunków żywych organizmów.
Naukowcy doszli do tych wniosków po odkryciu tożsamości cech procesu oddechowego współczesnych krokodyli i ptaków. Ich rodowód pochodzi od archozaurów, które jako jedyne przetrwały w warunkach niedoboru tlenu w ziemskiej atmosferze.
Wiele gatunków dinozaurów również wywodzi się od archozaurów, które dominowały na naszej planecie przez tysiąclecia.
Jak się okazało, układ oddechowy krokodyli i ptaków wykorzystuje bezpośredni strumień powietrza, nie trzymając go w płucach i nie wydychając. W rezultacie archozaury, podobnie jak współczesne ptaki, mogły żyć w warunkach znacznego spadku stężenia tlenu w powietrzu na Ziemi.
Trwające kilka milionów lat erupcje wulkanów na terytorium współczesnej Syberii doprowadziły do gigantycznego wyładowania lawy. Skały powstałe w wyniku tego procesu nadal zajmują 2 miliony kilometrów kwadratowych w tej części Rosji. Jednocześnie „ocean” lawy ogniowej, który rozlał się na znaczną część ówczesnej ziemi, spalił znaczną część tlenu w atmosferze ziemi, powodując jej niedobór.
Wcześniej informowano, że badacze z Karoliny Południowej są przekonani, że znaleźli klucz do tajemnicy śmierci dinozaurów. Uważają, że odpowiedzialność za śmierć gigantycznych dinozaurów spoczywa na glonach, które dziś można znaleźć w różnych częściach globu.
Twierdząc, że z powodu efektu cieplarnianego na Ziemi powstały warunki podobne do tych, w których nastąpiło masowe wymieranie całych gatunków zwierząt, naukowcy ostrzegają przed gwałtownym wzrostem kolonii toksycznych glonów.
Według The Daily Telegraph badacze twierdzą, że wcale nie asteroidy, wysoka aktywność wulkaniczna, a nawet wzrost poziomu mórz nie doprowadziły do wyginięcia 50% gatunków zwierząt zamieszkujących planetę. Ostatnim punktem rozwoju wielu gatunków były właśnie glony.